MatkaBoska miala dosc i nie pomogla. Nie mow imienia Boga nadaremno.
Ostatnio nasz wybitny mister od wojny i obrony terytorialnej udzielil wywiadu i publicznie dziekowal za wstawiennictwo NajswietszejMaryiZawszeDziewicy za jej wstawiennictwo i spowodowanie ze do wojny jednak nie doszlo. Oglosil ze pucz w sejmie zostal udaremniony dzieki temu ze on i kilku innych wzieli udzial w mszyswietej. Jak mogla MatkaBoska nie pomoc skoro oni wzieli udzial?
Okazalo sie ze mogla. Nie pomogla wiec ministrowi w uniknieciu wypadku samochodowego dzien pozniej. Nie spowodowala naglego olsnienia ministerialnych kierowcow, przymknela oczy i nie zareagowala na ich wjezdzanie na stojace na czerwonym swietle samochody. Nie zareagowala bo miala dosc, ze ktos sobie nia buzie wyciera, ze uzyto jej imienia nadaremno.
Istnieje rowniez, tylko teoretycznie ale jednak, mozliwosc, ze MatkaBoska nie byla zbytnio zainteresowana co sie w kraju nad Wisla dzieje, w kraju jej ludu ukochanego, byla, jak to sie ladnie po angielsku mowi, ambiwalentna. I ze to pewnie byly wina Tuska, wrednego wroga naszej ojczyzny, ktory chcial namieszac. Jakkolwiek bylo teraz juz sie pewnie nie dowiemy, moze kiedys wypowie sie glowna postac dramatu, nasz kochany minister, ale czy bedzie chcial sie przyznac ze MatkaBoska przestala go chronic? Czy bedzie mozna mu wierzyc?