Manikiurzystka Prezesa
Media naglosnily ostatnio sprawe rozdzielania fruktow miedzy swoimi. Suweren Narodu, Prezes i Premier w jednej osobie, ustawil mamusie swojej manikiurzystki w jednym z zarzadow, dostaje ona pieniadze za to ze jest mamusia osoby Prezesowi bliskiej.
W gruncie rzeczy nic dziwnego w tym ze Suweren rozdaje swoim to co jest Suwerena. Komu ma rozdawac jesli nie swoim? To ze mamusi manikiurzystki ufa bardziej niz ludziom Tuska czy wszystkim innym zlodziejom i komunistom jest w miare naturalne i rozsadne, czy mozna sie dziwic Suwerenowi ze chce miec wokol siebie ludzi zaufanych? Czy nie na tym wlasnie polega dobra zmiana?
Zupelnym zaskoczeniem jednak bylo dla mnie cos o czym wczesniej nie wiedzialem, ze Prezes Naczelnik ma manikiurzystke. Suweren Jarek jest niekwestionowanym intelktualista, wizjonerem, charyzmatykiem i politycznym geniuszem, natchnionym prawnikiem i autorem niezliczonej ilosci prac naukowych to jednak nie jest on mezczyzna przystojnym, nie jest gwiazdorem i wzrorem elegancji. Na codzien chodzi w garniturku z Bytomia, wyglada jak ciec w BozeCialo lub malo dorozwiniety syn salaciarza, nieciekawie i paskudnie. Po jaka cholere czlowiekowi o takich zaletach umyslu i przy takim wygladzie potrzebne sa profesjonalnie zrobione paznokcie? Po jaka cholere?