Nadzwyczajny Kongres Sedziow Polskich
Mialem juz nie pisac, nie reagowac na to co sie w Polsce dzieje, ale czy uczciwy czlowiek moze nie reagowac na lajdactwa odbywajace sie na jego oczach? Nawet jesli go to nie dotyczy, czy moze udawac ze nie widzi? Otoz widze i nie udaje. Nie dotyczy mnie bezposrednio ale to moj kraj jest krzywdzony, moja ojczyzna, moje serce jest rozdarte, nie moge nie reagowac.
W Polsce srodowisko sedziowskie uznalo polityczna sytuacje w kraju za na tyle wazna ze postanowili sie zebrac i przedyskutowac istniejace zagrozenia dla wymiaru sprawiedliwosci i dla demokracji. Tysiac sedziow, olbrzymia i jak najbardziej reprezentatywna grupa przedstawicieli srodowiska chciala sie demokratycznie wypowiedziec w sprawach panstwa, sprawach dotyczacych strukturalnej niezawislosci sadow, chcieli byc wysluchani i dostrzezeni.
Skonczylo sie niestety tylko na tym ze chcieli. Ani Premier, ani Prezydent, marszalkowie Sejmu i Senatu, ani nawet najwyzszy zwierzchnik sadownictwa minister Ziober nie pofatygowali sie wysluchac, nie pofatygowali sie zaszczycic swoja obecnoscia. Dla nich zebranie 1000 sedziow nie mialo znaczenia, nie bylo na tyle istotne zeby oderwac sie od swoich ulubionych rozrywek, manipulowania, manewrowania, cwaniakowania.
Potrafie zrozumiec, ze ani Duda ani Szydlo ani Ziober nie czuliby sie dobrze w srodowisku ludzi wyksztalconych. Potrafie zrozumiec, ze politycznie jest im nie po drodze z ludzmi stojacymi na strazy przestrzegania obowiazujacego prawa, ale nie jestem w stanie zrozumiec dlaczego oni nawet nie udaja, ze przestrzeganie prawa jest dla nich istotne. Co im zalezalo przyjsc na kongres, usiasc w lawkach i udawac, jak bamboosy udaja, ze sie zgadzaja z teza, ze prawo powinno byc przestrzegane?
Czy nieobecnosc tych wyzej wymienionych wynika z ich nienawisci do ludzi reprezentujacych prawo? Z lekcewazenia wymiaru sprawiedliwosci, ludzi go reprezentujacych, uznania, ze to nieistotne pionki z ktorymi liczyc sie nie trzeba? Czy moze z checi okazania im swojej pogardy, pogardy dla wyksztalciuchow bedacych kotwica u nogi i zbednym balastem w rewolucyjnej “dobrej zmianie”?
Jestem przekonany ze w tak duzej spolecznosci musza sie rowniez znajdowac poplecznicy PISu. Mam nadzieje ze po takim afroncie, po takim lekcewazeniu, bedzie ich mniej. Moze nawet znacznie mniej.
Jestem dumny z tego ze srodowisko sedziowskie nagrodzilo burza oklaskow Andrzeja Rzeplinskiego. Nie ugieli sie przed politycznymi naciskami i za to im chwala. Moze stanie sie wreszcie cos czego nawet Lenin nie przewidywal, inteligencja i ludzie wyksztalceni zbuntuja sie przeciwko tlukom, bamboosom, cwiercinteligentom, prymitywom, robolom, kibolom i absolwentom socjalistycznych szkol zasadniczych, zastopuja ich rewolucje i zaczna budowac Polske naszych marzen.