Papieskie rozmowy czyli takie sobie, jak chlopa z krowa, gadanie
W dzienniku obejrzalem spotkanie Papieza z mlodzieza. Mlodziez, jak to mlodziez, nie byla z tych najswiatlejszych, najmadrzejszych, najlepiej zorientowanych, bardzo zwykla i wyraznie ociezala. Chwala Papiezowi ze chce sie spotykac z ociezala mlodzieza.
Papiez mowiac o sprawach zla na ziemi, o niesprawiedliwosciach, podkreslil kilkakrotnie, ze wszyscy jestesmy grzesznikami, bylo oczywiste ze on tez sie takim czul, ze za malo robil zeby sie z grzechu wyzwolic. W pewnym momencie spytal sie mlodziezy kto jeszcze czuje sie grzesznikiem, zachecil takie osoby do podniesienia reki. Moze tlumaczenie bylo zbyt powolne i mlodziez reagowala zbyt powolnie, jak to mlodziez, moze uznala ze bylo to pytanie retoryczne, w kazdym razie rece sie nie podniosly, nie bylo lasu wyciagnietych rak, nie bylo nawet jednej gdzies tam wystajacej. Mlodziez okazala sie dosc odporna na slowa papieza.