26 milionow ojca Rydzyka czyli wraca nowe.
Od kilku dni wysluchuje roznych informacji w dziennikach TV w przedmiocie pieniedzy jakie ojciec wygral od panstwa, szukam rowniez w gazetach i na internecie. Informacje sa niepelne, pisane przez ludzi malo zorientowanych i brakuje mi w nich szczegolow istotnych, podejrzewam przekret ale trudno jest mi to wiedziec na pewno bo wlasciwa informacja jest dla mnie niedostepna.
Otoz ojciec Rydzyk dostal kiedys dla swojej organizacji spore pieniadze na badania geotermalne albo jakos tak. Pieniadze pozniej zostaly mu (im) odebrane i tutaj zaczynaja sie schody. W jednym z dziennikow slyszalem uzasadnienie odebrania jako wynikajace z faktu ze ich danie bylo niezgodne z prawem. Sad jednak nie badal kwestii legalnosci dania pieniedzy, skupil sie jedynie na braku podstaw do ich odebrania, strony nie podnosily tej sprawy w swoich procesowych wystapieniach.
Interesuje mnie jak to sie stalo ze strona pozwana (rzad mojego kraju) nie kwestionowala w sprawie legalnosci przekazania pieniedzy. Legalnosc w tej sprawie miala najistotniejsze z mozliwych znaczenie, jesli przyznanie pieniedzy nie bylo usprawiedliwione przepisami powinny one byc zwrocone. Czy przypadkiem nie stalo sie tak dlatego ze obecnie rzad reprezentuje zupelnie inna ekipa i postanowiono gdzies tam w kolach zblizonych do Jarka “Wielkiego Czlowieka” Premiera, ze roszczenie ojca nie bedzie kontestowane? Ze ojcu sie nalezy?
W Polsce w sadach tego typu praktyka stosowana byla dosc czesto i od dawna, strona wystepowala z roszczeniem a pozwani teoretycznie byli przeciwko lecz w praktyce nie kwestionowali zasadnosci, nie zglaszali wnioskow dowodowych, nie podnosili okolicznosci ktore moglyby spowodowac roszczenia oddalenie. Rowniez (teoretycznie) sady mialy obowiazek badac rzetelnie sprawe, ale skoro zainteresowani w sposob widoczny nie byli zainteresowani, sedzia stal przed dylematem, prowadzic na wlasna reke postepowanie wyjasniajace i drazyc sprawe, poswiecac swoj czas i narazac sie na zle oceny, czy tez zakonczyc ja latwo i przyjemnie, bez koniecznosci spedzania kilkunastu dni nad pisaniem uzasadnienia na kilkadziesiat – kilkaset stron, bez stressow zwiazanych z zaskarzaniem wyroku i ewentualnym jego uchyleniem.
Jesli strona rzadowa celowo nie podnosila argumentu nielegalnosci przyznania pieniedzy, to wlasciwie tylko bardzo pryncypialny sedzia mogl sie wychylic i prowadzic rzetelne postepowanie mimo wszystko. Ciekawi mnie wiec czy rzeczywiscie strona rzadowa wycofala sie z zarzutu nielegalnosci, nie podtrzymywala go, bo takie byly instrukcje i uwarunkowania polityczne nowej ekipy? Bo jesli tak, to nie nalezy wierzyc, ze to jest decyzja sadu, ze ojciec dostal kase, to jest decyzja strony pozwanej (rzadu), ze nie bronila sie wlasciwie i umozliwila sadowi rozpoznanie sprawy wyrywkowo i bez wgladu w legalnosc przyznania dotacji.
Jak znam zycie i charakter “Wielkiego Czlowieka” to w zasadzie nie mam watpliwosci. Ale chcialbym poznac detale ktorych niestety media nie racza podawac.